Herbata dla maluszka

Kategoria: Dzieci, Informacje o produktach, Zakupy

herbata

Może herbatkę?

Teefs!

Jakiś czas temu koleżanka z pracy, mama bliźniąt, opowiadała mi o swoim problemie z synkiem. W wieku 4 lat chłopiec ma niemal wszystkie ząbki czarne! Nie pomogło lakowanie, wizyty u dentysty i innych specjalistów; ząbki coraz bardziej „zjada” próchnica. „A przecież synek prawie wcale nie je słodyczy, ząbki myje regularnie, naprawdę o to dbam” – mówiła koleżanka. Uśmiechnęłam się w myślach. Przecież cukier jest wszędzie…

Granulowane herbaty.

Herbata rumiankowaKiedy urodziła się moja córeczka, rozpoczynały się upały (tego lata naprawdę dały się we znaki). Pamiętam, że podczas wprowadzania mleka modyfikowanego słyszałam od trzech pediatrów i położnej, aby dawać dziecku do picia herbatkę. Każdy z nich polecił mi granulowaną herbatkę rumiankową Hipp. Nigdy nie miałam zaufania do tego, co granulowane. Wszystko, co jest tak mocno przetworzone, wydaje mi się niepotrzebne dla organizmu. Ale jak nie zaufać specjalistom? Kupiłam więc herbatkę i dzień po dniu dawałam ją do picia małej. Córka kombinowała jak koń pod górkę, żeby tego nie pić, krzyczała i wiła się, tak bardzo jej nie chciała. Słowem – gardziła wszystkim, co nie było mlekiem. Może podświadomie wyczuła moją niechęć do granulatu?

Przeczytałam skład. Producent podaje: glukoza, wyciąg z rumianku 3,2%. Jak w ogóle coś takiego można nazwać herbatką rumiankową? Kolejny raz odwiedziłam sklep, żeby sprawdzić, jaką mam alternatywę. Ten sam producent wypuścił również linię BIO; herbatka rumiankowa w saszetkach, dla niemowląt, kartonik, zawierający 20 sztuk, w cenie – bagatela – 16 złotych! Czy na tym świecie wszystko, co najzwyklejsze, musi być takie drogie?

Herbatka dla maluszkaZostałam przy herbatce granulowanej. Nie przejmowałam się jednak niesłabnącą niechęcią córki; czwarty pediatra powiedział mi, że takiemu maluchowi w zupełności wystarczy mleko. Problem zaczął się niedawno, gdy wprowadziłam do jej diety pokarmy stałe. Ponieważ mała jest konsekwentna w swojej reakcji na rumianek (przyznam, że nieźle jej to wychodzi), postanowiłam kupić jej coś innego. Na półce z herbatkami Hipp znalazłam wiele ciekawych smaków: jabłko z melisą, malina z dziką różą, leśne zioła i owoce, pomarańczowa, jagodowa… Uśmiechnęłam się pod nosem, wyobrażając sobie zaskoczoną buzię córeczki, gdy poczuje inny smak. Postanowiłam kupić malinę z dziką różą. Wzięłam opakowanie do ręki i… zamarłam. Oto, co przeczytałam na etykiecie. Skład: cukier, glukoza, wyciąg z hibiskusa 1,5%, zagęszczony sok malinowy 1,5%, wyciąg z dzikiej róży 1,5%, naturalny aromat, kwas cytrynowy. Czy to naprawdę możliwe, aby produkt o takim składzie był przeznaczony do spożycia dla niemowląt po 4.miesiącu życia?! Gorączkowo zaczęłam chwytać opakowania od innych herbatek. Każda z nich miała niemal identyczny skład. Na sąsiedniej półce zauważyłam podobne produkty marki BoboVita. Pomyślałam sobie: może spróbuję tego? Wymienione na początku składniki nie skojarzyły mi się jednak z niczym, co znałam, dlatego postanowiłam najpierw sprawdzić ich znaczenie w domu. Oto one: dekstroza, cukier, maltodekstryna, dalej ekstrakt z owoców i kwas askorbinowy. To oznacza, że tego produktu również nie podałabym dziecku. Nie wiem, jak to możliwe, aby prawo (chroniące przecież zdrowie malucha) zezwalało na produkcję i sprzedaż takich „herbatek”. Wiem natomiast, dlaczego synek koleżanki, choć nie je słodyczy, ma czarne zęby. Ktoś jeszcze ma wątpliwości?

Wpis nie jest artykułem sponsorowanym, zawiera jedynie własne opinie i przemyślenia autorki.

Podziel się ze znajomymi: Share on Facebook0Share on Google+0Tweet about this on Twitter0Pin on Pinterest0Email this to someone
AP